Strona:PL Mark Twain - Przygody Hucka 02.djvu/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie, nie można. Niema naglącej konieczności. Nie można...
— Czego nie można? — pytam.
— Odpiłować nogi Jim’owi.
— Chryste Panie! — krzyknąłem — ma się rozumieć, że nie można. A pocóżbyś ty miał mu nogę odpiłowywać?
— Widzisz... bywało, że tak czyniły największe powagi! Nie mogąc, naprzykład, pozbyć się kajdan, ucinają sobie rękę, żeby módz uciec. Ucięcie więc nogi byłoby jeszcze wspanialsze. Ale trzeba dać temu pokój. Niema konieczności dość naglącej, a w dodatku Jim jest murzynem, nie zrozumiałby więc powodów, dla których taki zwyczaj przyjął się w Europie... trzeba dać pokój! Ale, oto! Drabinę sznurową mieć nie trudno, możemy przecie podrzeć nasze koszule i ukręcić sznury, a z nich drabinę... to nawet bardzo łatwo. Drabinę taką poślemy Jim’owi upieczoną w chlebie... zawsze się tak robi. Możnaby i w pierogu upiec... w takim dużym, pulchnym...
— Co też ty gadasz, Tomku! Jim nie będzie potrzebował drabiny.
— Powinien jej potrzebować. Każdy ucieka po drabinie i on ją mieć musi.
— Ale cóż on z nią będzie robił?
— Co będzie robił? Niech ją w łóżko schowa! Przypuśćmy, że mu drabina będzie niepotrzebna, to schowa ją do łóżka i zostawi, jako dowód, że ucieczka była obmyślana. Dlaczego nie wieść sprawy porządnie, tylko byle jak, po fuszersku? Żeby wstydu się najeść, czy co?
— Ha — powiadam — kiedy tak stoi w prawi-