Strona:PL Mark Twain - Przygody Hucka 02.djvu/037

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wszystkich osłów, co do jednego, mamy za sobą, a to przecież znaczy całe miasto!
Po chwili rzekł książę:
— Mniemam, że te pieniądze źle są schowane. Duch wstąpił we mnie. Teraz to już napewno uroni jakieś słówko!
— Dlaczego?
— Bo Marya-Janina jutro zabierze suknie, lub przyśle po nie murzyna, który zobaczy worek. Czy myślisz, że murzyn, widząc złoto, nie wsunie łapy do worka?
— Jaką ty masz głowę! — dziwił się król i zaraz podszedłszy do firanki, szukać pod nią zaczął tuż przy mnie.
Przyciśnięty do ściany, jak deska, prawie nie oddychałem, chociaż febra mnie trzęsła ze strachu na myśl, co ze mną zrobią, gdy mnie przyłapią. Na szczęście, król znalazł worek, nie podejrzewając nawet mej obecności. Wziąwszy skarb, włożyli go w słomę siennika, pod piernatem, w przekonaniu, że tam jest najbezpieczniejszy, murzyn bowiem, który przyjdzie słać łóżko, wzruszy tylko pierzynę, nie dotykając siennika.
Zaledwie jednak byli na połowie schodów, już miałem worek i przemknąwszy się z nim do swej izdebki, schowałem go tam tymczasowo. Miałem zamiar wynieść go po za dom, bom był pewien, że wszystko przewrócą do góry nogami, gdy spostrzegą stratę pieniędzy. Potem położyłem się, nierozebrany i, rzecz prosta, nie mogłem zasnąć. Po niejakim czasie słyszę: król z księciem wracają na górę. Zsunąwszy się tedy z siennika, leżę na podło-