Strona:PL Maria Rodziewiczówna - Z głuszy.djvu/089

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Słyszysz, co ta awanturnica dokazuje! Ona mi tu bez kalendarza wiosnę czyni.
— Trzy razy do wiosny zemrze — impertynentka!
— U ciebie co za wesele, siostro? — spytała młodsza sosna.
— Wesele, moja duszo, wesele biedy z humorem. Mówię ci, o tę waryatkę jestem spokojna. Czworo dzieci, nędza, głód — ale humor.
Ta się wiosny doczeka i innym czekać pomoże.
Słyszysz, jak to się śmieje. Jak się rozochocą, tańce urządzą!
Prawda i to, że mi chyba tą uciechą za lokal płacą.
Mróz smalił ogniem, od ziemi, od nieba — nigdzie nie było litości.
— Cha, cha, cha! Cha, cha, cha! — wrzało u wiewiórek na salce.