Strona:PL Maria Rodziewiczówna - Barbara Tryźnianka.djvu/339

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wróci z samochodem do Wiednia — i będzie pan już wolny.
— Hrabina tam długo zostanie?
— Czas jakiś — niedługo. Potem wróci do pracy.
— Jakto?
— Do pracy na swe utrzymanie. Skończyła konserwatoryum muzyczne. Będzie nauczycielką śpiewu i muzyki. Już teraz ta myśl jest jej jedyną pociechą.
Tomek głowę spuścił i ciężko dyszał, ale milczał — co mógł rzec?
Ale po chwili otrząsnął się z wrażenia.
— Niechże panie, co do pana Alfreda teraz będą spokojne. Nie dogoni on nas — ani wyśledzi.
Wyszedł i resztę nocy spędził szykując maszynę i notując punkty drogi. Nad ranem usłyszał w domu ruch niezwykły — i zrozumiał, że weszła doń śmierć.
Stanowisko jego nie dopuszczało do bliższego udziału w życiu chlebodawców — więc nie wiedział, co działo się w salonach.
Ujrzał tylko jakichś obcych dwóch panów, którzy zajmowali się sprawami urzędowemi, dawali rozkazy służbie, rozporządzali się z butą spadkobierców.
Roztropnie tedy usunął im się z oczu — i nie mając co robić — wałęsał się po ulicach. I oto — idąc ku przedmieściom już — nagle