Strona:PL Maria Konopnicka - O krasnoludkach i o sierotce Marysi.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Teraz dla niej czarna ziemia,
I zapiecek z twardej gliny.
Piosnką uśpi ją, bywało,
Piosnką rankiem ze snu budzi,
A teraz ją wołać będą
Zimne głosy obcych ludzi.
Hodowała ją, jak ptaszę,
Białym chlebem, złotym miodem,
Teraz gorzki kołacz nędzy,
I sieroctwo przyjdzie z głodem.
Z lnów bielutkich płótno tkała
Na koszulki, na zawiązki,
Teraz przyjdzie sieroteńce
W zgrzebnych szmatach pasać gąski!
Gaśnie słonko za górami,
Zachodowe gasną zorze,
Odumarła matka dziecię,
Odumarła w Imię Boże!



III.


Płacze Maryś całe dzionki,
Płacze Maryś całe noce...
Przyleciały już skowronki,
I jaskółka już szczebioce.
Przyleciały już skowronki,
Na kwietniową, na niedzielę,
Na mogile matusinej
Rozkwitnęło bujne ziele.
Na mogile matusinej
Sieroteńka cicho kwili.
Już ją z chaty, z tej rodzonej,
Obcy ludzie wypędzili.