Strona:PL Maria Konopnicka - Cztery nowele.djvu/248

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mie, ale mi powiedzieli, co panna gdzieś poszła. Tak dziś przyszedłem zobaczyć. Człowiekowi pieniędzy potrzeba... A cóż tak goło jakoś koło panny? Ani pościeli, ani kufra!... Moja panno! to tu widzę u panny nietęga obrada..
Truchlejąc, żeby państwo nie posłyszeli obcego głosu w kuchni, sięgnęła dziewczyna pod siennik i podała przybyłemu przyniesione od fanciarki pieniądze.
Wziął, przeliczył i ramionami z politowaniem wzruszył.
— Półszósta złotego?... Phii... I to już wszystko?
— Jedyną poduszkę zastawiłam... — szepnęła dziewczyna głuchym, zdławionym głosem.
Popatrzał na nią.
— No, kiedy tak, to niema nam się co ze sobą bawić, moja panno. Bądź panna tymczasem zdrowa.
Odszedł. Hanka runęła przy drzwiach, wybuchając gwałtownym, spazmatycznym płaczem.

W godzinę potém zabrano ją do ratusza, a młoda jéj pani przez cały następny tydzień prym trzymała na wszystkich damskich posiedzeniach; żadna bowiem z jéj znajomych nie miała do opowiedzenia o służącéj swojéj takiego, jak ona, „skandalu.”