Przejdź do zawartości

Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/096

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zapatrzyła się na ten widok Bronka i nie słyszała, jak do pokoju weszła już zupełnie ubrana panna Wanda.
— Ubieraj się prędko, Bronko — rzekła. — Mamy dziś wiele pracy, musimy wszystko doprowadzić do zupełnego porządku, bo pojutrze już pracować będziemy.
— Jakto? — zapytała dziewczynka.
— Ty pójdziesz do szkoły, a ja będę dawała lekcje — odparła panna Wanda.
Mówiąc to, zabierała się do porządków w pokoju Bronki.
— Ciociu — zawołała dziewczynka — dlaczego ty sama to robisz?
— Bo ty jeszcze tego porządnie nie potrafisz zrobić — odpowiedziała ciocia. — Jak się nauczysz, nie będę tego robiła.
— A służąca? — zapytała zdumiona Bronka. — Czemu ona tego nie robi?
— Nie mamy służącej — odpowiedziała spokojnie panna Wanda. — Przychodzi do sprzątania i cięższej roboty posługaczka, ale wszystkiego zrobić nie może i musimy same to załatwiać.
— Same, ciociu? Czemu?
— Bo nasz wspólny majątek, Bronko, jest bardzo szczupły. Ja zarabiam jeszcze bardzo mało, więc gdybyśmy chciały mieć służącą, to nie wystarczyłoby nam. Ale nie martw się, nic to przykrego i ciężkiego nie jest.
Bronka stała milcząca i niepewna.