Strona:PL Maria Jadwiga Reutt - Królewna.djvu/054

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zapanowało milczenie w gabinecie.
— Pan dobrodziej jako jedyny krewny zmarłego ma tu głos decydujący — zwracając się już teraz wyraźnie w stronę kapitalisty, mówi prawnik.
Pan Karol ręce rozłożył, westchnął głęboko i odrzekł:
— Niestety, panie łaskawy, nic tu poradzić nie umiem i nie mogę. Mam dzieci własne, osobiste sprawy i zobowiązania, a wobec ciężkiego położenia w kraju któż z nas pewnym może być jutra? Ani prawa, ani możności nie mam wchodzić w interesa zawikłane i obce mi zupełnie.
Zebrani spojrzeli ze smutkiem po sobie. Ostatnia deska ratunku zawiodła, a wielu wśród nich związanych było ściśle wspólnemi interesami z panem Andrzejem i ponieśli dotkliwe straty.
— Więc nie pozostaje nic innego, jak ogłosić upadłość majątku Torskiego? — zapytał mecenas.
Panna Wanda spojrzała na pana Karola.
Czyż ostatecznie nie przypomni on sobie, co był winien zmarłemu, czyż nie pomyśli o jego dziecku?
Ale tamten był niewzruszony.
— Fortuna kołem się toczy — rzekł — a my przemysłowcy zawsze na tę ostateczność przygotowani być musimy.
Posiedzenie w sprawie interesów było ukończone. Obcy wyszli.
Został tylko prawnik i rodzina.