Strona:PL Marcin Bielski - Satyry.pdf/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

40

W koniech też szkodę wielką przez furmany mamy,
Wiele koni popsują, wożąc cudze kramy.[1]
I ciby godni wieże albo wielkiej winy,
Co wywożą saletrę do cudzej krainy.
Jako czynią niektórzy, albo i Żydowie
Wożą prochy do Wołoch, do Węgier, totrowie.
Moskwa to ma w zwyczaju i na dobrej pieczy,
Nie przedadzą do Tatar żadnej takiej rzeczy,
Które ku wojnie służą, albo ku obronie,
Trzeba tego każdemu na swoim zagonie.

ROZDZIELENIE PIĄTE.
BARAN PRAWY MÓWI:
Pódźmyż zasię do ślachty. Jaka ich utrata,
Chocia też i drugiemu dokurczyły lata:
Jeden się nad drugiego przekłada na stroje,
Musi mieć koń turecki, pozłociste zbroje.
Rząd i alzbant ze srebrem na swój kon przyprawi;
Ale wioskę z folwarkiem na ten strój zastawi.
Musi też być do ziemie i turecka szata,
Ciżmy, wielkie ostrogi, nastały w ty lata:
Kołnierz wielki, mały kraj czapką się nadstawi,
Wiatr go z tyłu żegluje, z góry nogi stawi.
Jakoż w Polsce nastały te wielkie kołnierze,
Także u młodych ludzi zginęły halerze.
Więcej kołnierz kosztuje, niżli wszystka szata,
Poszła barzo na błazna ta nasza utrata.

513 Furman. 516 Saletra.

  1. Przypis własny Wikiźródeł W wersji z fragmentu zachowanego w Bibliotece Kornickiej: Mniszy, co nic nie robią, żony ich nie rodzą, Ci też Pospolitej Rzeczy nie przygodzą, A wżdy jedzą i piją więcej niż co robią, Aby im nic nie robić, w klasztory się sobią [osiadają w nich].