Przejdź do zawartości

Strona:PL Marcin Bielski - Satyry.pdf/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.


Jaśnie Wielmożnemu Panu
PANU STANISŁAWOWI SZAFRAŃCOWI
Z PIESKOWEJ SKAŁY
WOJEWODZIE SĘDOMIERSKIEMU, ETC. ETC. PANU MEMU
MIŁOŚCIWEMU.


Ten wiersz niegdy od ojca mego napisany
Na on rozruch węgierski, nam dziś opłakany,
Który przytem wzór naszych spraw zamyka w sobie,
A nam też jest przestrogą, — Wojewodo tobie

Ofiaruję, wiedząc to, żeś swojej ojczyzny

Jest takim pilnym stróżem, że nad cię nikt inny
Zdrowia i swobód więcej jej życzyć nie będzie,
Dokąd jedno ta nasza Polska kwitnąć będzie.
Coś nam w tych czasiech nieraz dość jaśnie pokazał,

I wiecznie temeś się nam udał, żeby rzazał
10 

Z nas każdy ślepą zazdrość, gdyby inak śmiała
Mówić, a ciebie czarnym swym jadem sięgała.
Skąd sława wielka, skąd cześć nieśmiertelna ciebie
W niebo (wierz mi) wprowadzi. I jeśliże w niebie

Srzód gwiazd siedzi Scipio, obrońca ojczyzny,
15 

I cny Juliusz świecąc, swym daje rok żyzny,
Albo jeśli Herkules i Pollux z Kastorem
To sobie zasłużyli: i ty tymże torem
Idąc (rzec pewna), mieć to od nas będziesz,

I dni pełen, w domu gwiazd po tych pracach siędziesz.
20 

Co ja raczej na inszy czas Muzom odkładam,
A teraz cię niebawiąc, wiersz ci mały dawam.
Proszę, za wdzięczne przyjmi dar ten mój maluczki,
Może (da Bóg) godniejszy być oczu twych inszy.