Strona:PL Maeterlinck - Życie pszczół.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
50
MAURYCY MAETERLINCK

w którym wre już i kipi, gdzie kłębią się czarne, ruchome fale, gwarne i dźwięczne pod palącemi promieniami słońca. Już południe i mniemaćby można, że pod wpływem skwarnego dnia rozłożyste drzewa wstrzymują drżenie swoich liści, podobnie jak oddech ludzki zamiera wobec rzeczy bardzo drogiej sercu i bardzo uroczystej. Pszczoły dają miód i pachnący wosk człowiekowi, który je pielęgnuje — ale cenniejszem nad miód i wosk jest zwracanie przez nie uwagi naszej na rozkosze pięknych dni czerwcowych, na możność upajania się dzięki nim harmonią czarownych letnich miesięcy, wszystkie bowiem przejawy ich życia związane są ściśle z czystym lazurem niebios, ze świętem kwiatów, z najszczęśliwszemi godzinami roku. Są one duszą lata, wskazówką dni dostatku, gońcami balsamicznych woni, krążących w przestworzu, rozumem padających na ziemię słonecznych promieni, szeptem drżących światełek, pieśnią omdlałego powietrza a wzlot ich jest widomym znakiem, harmonijną i nieomylną nutą niezliczonych drobnych rozkoszy, zrodzonych w cieple i żyjących w świetle. Czynią dla nas zrozumiałym wewnętrzny głos cudnych godzin natury. Kto znał je i kochał, dla tego lato bez pszczół wyda się równie