Strona:PL Maeterlinck - Życie pszczół.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
18
MAURYCY MAETERLINCK

nek; coś podobnego odczuwa się np. przy rozkopywaniu mogiły. O pszczołach, o różnych ich zasadzkach i grożącem z ich strony niebezpieczeństwie całe krążą legendy. Wystarcza przykre wspomnienie ukłóć, wywołujących — jak utrzymują powszechnie — ból tak straszny, że niewiadomo z czem go porównać: paląca suchość, istny ogień pustyni piekący zranione miejsce, jak gdyby nasze córy słońca wydarły ojcu z drażniących jego promieni jad, który działa gwałtownie, dla tem skuteczniejszej obrony skarbów słodyczy, jakiemi obdarzają je dobroczynne jego blaski.
W rzeczy samej, ul, otworzony nieopatrznie przez człowieka, nie znającego i nie szanującego obyczajów i charakteru jego mieszkanek, przeistacza się natychmiast w gorejący krzew gniewu i bohaterstwa. Ale zręczność niezbędna do bezkarnego manewrowania w ulu, jest łatwą do nabycia sztuką. — Wystarczy nieco, umiejętnie puszczonych, kłębów dymu, nieco zimnej krwi i spokoju a silnie uzbrojone pracownice pozwolą się ograbić, nie myśląc nawet o użyciu żądeł. Nie poznają one swojego pana, jak to dotychczas utrzymywano, nie boją się człowieka, ale zapach dymu, powolność ruchów, wstrząsających ul i nie grożących im ruiną, naprowadza je na myśl, że to nie napaść