Przejdź do zawartości

Strona:PL Maeterlinck - Życie pszczół.djvu/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
108
MAURYCY MAETERLINCK.

krew, gdyby niezwykła jakaś potęga godziła na każdym kroku na nasz rozum? Trudno jest nam potępiać pszczoły, które sami doprowadzamy do szału i których inteligencya nie jest przystosowaną do przenikania zasadzek, nastawianych na nią przez człowieka, tak samo jak nasz rozum nie ostałby się w obec sideł, w jakie złapaćby je chciała jakaś istota wyższa, dzisiaj nam nieznana a jednak możliwa. Nie znając nikogo, stojącego po nad nami, wyprowadzamy z tąd wniosek, że zajmujemy naczelne miejsce w życiu na naszej ziemi, ale, ostatecznie przypuszczenie nie jest nieulegającym kwestyi pewnikiem. Nie chcę dowodzić, że popełniając czyny nielogicznie lub niecne, wpadamy w sidła, zastawione na nas przez jakąś wyższą istotę a jednak nie jest nieprawdopodobnem, czy rozumowanie takie nie wyda się kiedyś w przyszłości słusznem. Po za tem nie można z całą stanowczością odmawiać pszczołom inteligencji na tej zasadzie, że nie nauczyły się one jeszcze odróżniać nas od wielkiej małpy lub od niedźwiedzia i że tem samem traktują nas tak, jak traktowałyby tych naturalnych mieszkańców rodzimego lasu. Nie ulega wątpliwości, że zarówno w nas samych, jak i dokoła nas, istnieją wpływy i potęgi równie różnorodne