Tymczasem spóźnienie przesyłki i brak listownych wyjaśnień spowodowały niesłuszne zarzuty w prasie, które, gdy gdzieindziej trudno było po niewczasie apelować, na tym miejscu należy sprostować.
P. Marjan Dąbrowski, który towarzyszył nam z Londynu do Birminghamu i niejedną wyświadczył nam przysługę, za co należy mu się podziękowanie, pisząc korespondencje do pewnego dziennika, wychodzącego we Lwowie, bez porozumienia się jakiegokolwiek z nami, uczynił zarzut Radzie Narodowej i »Sokołowi«, że umyślnie nie pozwoliły wycieczce polskiej mieć ze sobą sztandaru. Powodem tego, w tym zaiste dziwnym rozumowaniu, miała być niby chęć nie drażnienia zaborców... Artykułom p. Dąbrowskiego towarzyszyły wyrażenia ostrego potępienia i zarzuty tchórzliwości i ugodowości.
Jako mimowolny sprawca tego wypadku, gdyż byłem inicjatorem całej wycieczki do Anglji, poczuwam się na tym miejscu do obowiązku wyrażenia głębokiego żalu z powodu zupełnie niezasłużonej napaści na obie instytucje. Jedyny udział Rady Narodowej w wycieczce drużyny skautów do Anglji polegał na służeniu nam pomocą pieniężną, o którą prosiłem, i osobistą przez swego zastępcę w Londynie. Jedyne mieszanie się do spraw wewnętrznych drużyny może być upatrywane w słowach sekretarza lwowskiego biura prasowego R. N., dr. Stan. Węckowskiego, który 27 czerwca pisał: —
- »Życzę Koch. Panu, żebyście sztandar polski wysoko w Anglii nieśli. Szczególnie niech Koch. Pan zaleci chłopcom regulamin ściśle wojskowy, by nie dopuszczali się ani w drodze, ani w Anglii żadnych wykroczeń, czy to zachowaniem, czy w jakikolwiek inny sposób publiczny, mogący tak łatwo narazić sławę imienia naszego na szwank. Niech chłopcy dbają o to.«