Już młodzian blizkim edenu był,
Czyhała skała podwodna:
Gdy cudnie marzył, tęczowo śnił,
Jak kamień poszła łódź do dna!
Nie wszystkich srogi spotyka los:
Młodzieńce mienią się w męże!
Ci zdolni przetrwać nie jeden cios
I zahartować oręże.
Ideał-motyl niech nęci młódź!
Lecz inne mężów zadanie:
Drewnianem wiosłem drewnianą łódź
W przyszłości suńmy przystanie!
A jeśli w bezmiar niebieskich sfer
Wzrok wzniesiem z dolnej ziemicy,
To tylko po to, by życia ster
Zacisnąć mocniej w prawicy!
Gdy drogi nasze zgmatwane tak,
Chmur groźnych pełno na niebie:
Raz bądźmy lotni, jak chyży ptak,
Jak żółw powolni w potrzebie!
Tam gdzie przesądów odwiecznych rak
Mózg ludziom toczy i serce,
Tam gdzie oświaty dotkliwy brak,
Z nauką, życie w rozterce: