Strona:PL M Koroway Metelicki Poezye.djvu/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
163
XIII.

Jak Peri spiąca — cicha, miła
Leżała w trumnie bez tchu łona;
Bielszą i czystszą, niż osłona,
Bladością pięknych lic świeciła.
Powieki szczelnie już zakrzepły...
Lecz któżby nie powiedział, Boże,
Iż wzrok cudowny zbudzić może
Promienne jasnym brzaskiem zorze,
Lub pocałunek druha ciepły?
Ale napróżno promień złoty
Po nich ożywcze ślizgał groty,
I usta krewnych w niemym smutku
Je całowały już bez skutku,
Bo gdzie śmierć pieczęć położyła,
Tam jej nie zerwie żadna siła!


XIV.

I nigdy jeszcze tak czarowny,
I taki barwny, tak bogaty
Nie był jej przystrój: śliczne kwiaty,
Jak żąda obrzęd nieodzowny,