Strona:PL M Koroway Metelicki Poezye.djvu/154

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
146

I uczuł w sercu duch zuchwały
Niemiły dreszcz oczekiwania,
Strach niepewności oniemiały,
Jakoby w pierwszy raz spotkania:
Złe wróżby duszę mu zalały...
I wszedł do celi już nakoniec;
Przed nim — cherubin, raju goniec,
Obrońca jej i jej pociecha,
Koło niej stoi z czołem jasnem
I nie po ziemsku się uśmiecha
I ją osłania skrzydłem własnem...
I promień światła anielskiego
Oślepił nagle wzrok nieczysty,
Zamiast witania uprzejmego —
Zawołał anioł uroczysty:



IX.

„Duchu występny, w grzechu mocny...
Kto wołał ciebie w mrok północny
I kto cię przysłał tu na zwiady?
Tu złe przenigdy nie gościło,
Świątynię sercu memu miłą
Opuść i wychodź — rad, nie rady,