Strona:PL M Koroway Metelicki Poezye.djvu/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
140

Dźwięk go nie zdradzał, ani ślady;
W mgle woniejącej trybularzy
Świecił jak gwiazda cichą nocą,
Wabił i wołał... Ale po co?...



III.

Pomiędzy dwoma pagórkami
Ściany skrywały się klasztoru,
Zamknięte były szeregami
Topoli drzew i drzew jaworu.
Gdy mrokiem gęstym noc spadała,
W oknach za kratą mniszki drgała
Lampa wśród ciemnych fal przestworu.
Migdałów drzewa cień rzucały,
I stróże grobów — krzyże stały
W milczeniu niemem i ponurem;
Chór ptasi śpiewał z drugim chórem;
A po kamieniach w szumnej grozie
Źródeł chłodzących dźwięczne fale
Leciały — skacząc, i przy skale
Łącząc przyjaźnie prąd w wąwozie,
Pędziły dalej w inne strony,
Wśród krzów, ozdobnych w kwiatów szrony.