Strona:PL M Koroway Metelicki Poezye.djvu/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
131
XII.

Scichło!... Mordercy wzięli łupy
I pozostały w miejscu trupy,
A na nie — w strachu drżąc — patrzały
Wielbłądy — zbite w ciasne kupy,
I w takt dzwoneczki im jęczały.
Złupiona karawana cała,
I chrześcian leżą zimne ciała;
Nad niemi nocny ptak ulata;
Cmentarna ich nie schowa krata,
Ani klasztornych głazów płyty,
Gdzie proch praojców był ukryty;
Nie przyjdą siostry ich z matkami,
Okryte czader osłonami,
Ze smutkiem, łkaniem i modłami
Na groby ich z dalekiej strony!
Lecz za to chrześcian wiernych syny —
Tu! pod tą skałą, u drożyny
Wzniosą na pamięć krzyż święcony...
Gdy przyjdą wiosny narodziny,
Bluszcz krzyż popieści i owinie
Swych liści splotem szmaragdowym,
I pod symbolem Chrystusowym