Przejdź do zawartości

Strona:PL Luís de Camões - Luzyady.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

5.  A na to Gama dziękczyni jak może
I śle odpowiedź na króla żądanie:
„Patrz, oto słońce już zapada w morze,
Więc się twéj woli dziś zadość nie stanie,
Lecz skoro tylko błyśnie ranne zorze,
Wnet z całą flotą wejdę w twe przystanie
Jako przystało, by była spełniana
Wola takiego wspaniałego pana.“

6.  I pyta jeszcze, czyli w saméj rzeczy
Są tam chrześćjanie, jako sternik mówi?
Przewrotny poseł bynajmniéj nie przeczy:
„Są śród nas — rzecze — chwalcy Chrystusowi“.
W ten sposob wszystkich spokój ubezpieczy,
Nieufność z serca usuwa wodzowi;
Lecz wódz, pamiętny przygody tak świeżéj,
Przezornie baczy, nim całkiem zawierzy.

7.  Wedle zwyczaju na statkach w téj dobie
Byli skazańcy za zbrodnicze czyny,[1]
By w chwili klęski w jakowym sposobie,
Mogli pozyskać odpuszczenie winy. —
Dwóch najsprytniejszych przyzwawszy ku sobie
Wódz każe z Maury płynąć w ich krainy:
Śledzić zdrad, gród ich przejrzéć okiem znawców
I upragnionych spotkać spółwyznawców. —

8.  Każe monarsze złożyć drogie dary
Jako zadatek swych życzliwych chęci,
Pieszcząc nadzieję, iż temi ofiary
Opornych dotąd ku przymierzu znęci.
Żegna okręty tłum bez czci i wiary,
Odpływa z posły, którzy wnet przyjęci
Na brzegu, kędy wita ich zwodnicza
Kłamliwa radość i jasne oblicza.

9.  Oddawszy dary, jak powinność każe,
Z wdzięczną przemową stosowną do chwili,
Wyszli gród zwiedzać dwaj nasi żeglarze.
Niejednę błahą wiadomość schwycili;
Lecz Maur przezorny nie wszystko pokaże,
Niejednę prośbę wykrętem omyli:
Bo gdzie fałsz władnie — strach na serce działa,
Chociaż myśl zdrady w innych nie postała. —


  1. Był w Portugalii zwyczaj zabierania na dalekie wyprawy po kilku skazańców; dawano im najniebezpieczniejsze zlecenia, które spełniwszy, otrzymywali ułaskawienie.