Strona:PL Luís de Camões - Luzyady.djvu/271

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

145.  Lecz dosyć, Muzo, lira rozstrojona
I głos mój ochrypł, już mię dziś nie słucha;
I pocóż śpiewać z natchnionego łona,
Gdy wokół piewcy rzesza twarda, głucha?
Ojczyzna moja żałością przyćmiona
Nie da poklasku, co tak wzmacnia ducha!
Ziomkowie moi od sztuk pięknych stronią
Chciwi, zajęci za zyskiem pogonią.

146.  Co za przeznaczeń wzięły nam wyroki
Pogodną dumę i ten umysł męski,
Z jakiemi lud nasz w najcięższe epoki
Umiał nieść trudy i zwyciężać klęski?
A ty, o królu, na ten tron wysoki
Wzniesion przez Niebo, spójrz, gdzie tak zwycięski
Dzielny lud znajdziesz? Złóż wszystkie na szali,
Gdzież równych swoim zobaczysz wasali?

147.  Skiń, a różnemi drogi pomkną skorzy
Na lwy drapieżne i odważne tury,
Chociaż bezsenność i głód ciała morzy,
Śród strzał, szpad, ognia, kul — pójdą na mury:
W krainy skwarne, śród mroźnych przestwory,
Na ciosy Maurów, strzał pogańskich chmury;
Śród morskich bestyj, burz, co nawy kruszą,
Niebezpieczeństwa znoszą wielką duszą.

148.  Byle ci służyć — na wszystko gotowi,
Choć tyś daleki — zawsze pod twą władzą
Najostrzejszemu twemu wyrokowi
Wnet bez szemrania chętnie się poddadzą:
Wiedząc, że patrzysz na nich, szatanowi
I czarnym mocom piekieł bój wydadzą,
I niezachwianie wierzę, iż ich męstwo
Nigdy porażki — zawsze-ć da zwycięstwo.

149.  Więc ich nagradzaj, więc im twój łaskawy
Ukaż majestat; — niechaj miłościwa
Dobroć twa srogie łagodzi ustawy,
Wszak ku świętości dobroć szlak odkrywa:
Mężów obytych z krajowemi sprawy
(Gdy doświadczeniu cnota w nich zrównywa)
Radź się; a poznasz od tych weteranów
Czas, miejsce, sposób spełnienia twych planów.