Strona:PL Luís de Camões - Luzyady.djvu/236

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

80.  „Czyż tobie wzmagać srogość jego ciosów?
Grzechem jest pomoc silnym udzielona.
Wolne me serce z woli wzięłaś losów,
Puść je — a szybcej pomkniesz wyzwolona.
Czyż ci nie cięży u złotych twych włosów.
Ta nędzna dusza moja uwieszona?
Czy może szczęścia godzina się zbliża,
I ciężar mniejszy, iż pędzisz tak chyża?

81.  „Ta mię jedynie nadzieja dziś żenie,
Że albo sprzykrzysz tak wielkim ciężarem,
Lub smutną gwiazdę, czarne przeznaczenie
Moje — lic cudnych zdołasz zmienić czarem?
Ty zwalniasz biegu — O! czy nie złudzenie?
Czyżby cię Amor dotknął swoim żarem?
O dziewo śliczna — ten grot w piersi twojéj,
Niżem śmiał marzyć, więcéj mnie upoi.“

82.  Wzruszona smutkiem tego, co ją goni,
Już coraz wolniéj ucieka dziewica,
Chce słuchać pieśni, co tak słodko dzwoni,
Skarga miłosna ucho jéj zachwyca.
Z lubym uśmiechem, z pogodą na skroni,
Jasne, niebiańskie, zwracając doń lica,
U stóp się swego zwycięscy zachwiała,
Który nadziemską miłością k’niéj pała.

83.  O ileż błagań rozniosło się z echy,
I pocałunków namiętnych śród cienia
Drzew! ile gniewów skończonych uśmiechy,
I niewymownych pieszczot upojenia!
Ranek w uciechach i dzień niósł uciechy,
Które rozkoszą Wenus rozpłomienia,
Lepiéj ich doznać niźli w pieśni świadczyć,
Lecz ten opiewa, kto nie mógł doświadczyć.

84.  Tak śliczne Nimfy urocze godziny,
Spędzały zgodnie z swemi ulubieńce,
Włosy im zdobiąc w zielone wawrzyny,
W złote korony i kwieciste wieńce;
Aż uroczyste czyniąc zaślubiny,
Jako małżonkom dały białe ręce,
I obie strony zaprzysięgły sobie
Wieczystą przyjaźń w każdéj życia dobie.