Strona:PL Luís de Camões - Luzyady.djvu/167

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

60.  „Już król angielski zajął z całym dworem
W amfiteatrze krużganek wzniesiony:
Na miejscach, danych lcsem, nie wyborem,
Rycerstwo w szrankach staje na dwie strony.
Słońce od Tagu po Oksus swym torem
Mknąc — nie widziało młodzi tak spragnionéj
Bojów — ni siły, ni odwagi takiéj,
Jaką tu dyszą obu stron junaki.

61.  „Rwą się rumaki i żują zawzięcie
Złote wędzidła, z pysków piana pryska;
Jak na krysztale lub czystym djamencie,
Na stali zbroić blask słońca połyska;
Lecz szmer niechęci wstrzymał walk zacięcie,
Nierówność szansy zbyt w oczy się ciska,
Przeciw dwunastu jedenastu stawa;
Wtém — tłumy drgnęły, rośnie zgiełk i wrzawa.

62.  „Ujrzano postać wyniosłą rycerza,
Główną przyczynę zwłoki i szemrania:
Zakuty w zbroję konno na plac zmierza,
Jadąc królowi i damom się kłania:
— To on! Magriço! — okrzyk słuch uderza:
On, towarzyszom niosąc powitania,
Bratnim uściskiem garnie ich do siebie,
On ich nie zawiódł w tak ważnéj potrzebie.

63.  „I dama, słysząc o swoim obrońcy,
Wdziewa strój świetny niby runo złote
Pieszczocha Helli — od złota kapiący,
Metalu, który tłum ceni nad cnotę.
Podano sygnał — już huk trąby brzmiącéj
Podnieca w sercach rycerską ochotę:
Spiąwszy rumaki męże w szranki lecą,
Kopije w toku, podkowy skry niecą. —

64.  „Od stuku kopyt drży grunt, tętnią błonia,
Męstwo walecznych przeszło w żar szaleńczy:
Przed okiem widzów ta straszna pogonia
Wzrusza nadzieją, to obawą dręczy:
Wysadzon z siodła już jeden padł z konia;
Inny przytłoczon pod rumakiem jęczy;
Ów zwisł — tył konia smaga hełmu kita,
A biała zbroja kraśnieje krwią zmyta.