Strona:PL Lord Lister -46- Kontrabanda broni.pdf/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Spójrz, co tu się dzieje! — zawołał do Willy’ego.
Na skraju lasu widać było olbrzymią karawanę, nad którą powiewały zielone jedwabne chorągwie. Przed karawaną szła orkiestra złożona z tantamów i trąb. Na przodzie kroczyła piechota w europejskim szyku, uzbrojona w karabiny. Za nią posuwali się konni, na czele których jechali trzej Europejczycy.
Peter Duschen aż krzyknął z radości. Dostrzegł w jednym z nich swego przyjaciela Hansa Dampa.
— Stary — zawołał, rzucając się na szyję Willy Looksowi. — to Hans Damp przybywa na czele czarnego wojska. Mam wrażenie, że został królem całej Afryki.
Zdziwieni, a jednocześnie lekko przerażeni, spoglądali na zbrojne kolumny Somalisów, zajmujące Beirę.
Czarni żołnierze prezydenta portugalskiego rzucili na ich widok broń, wyjąc po prostu z przerażenia.
Wódz Somalisów zbliżył się do konsulatu brytyjskiego. Rozległa się komenda:
— Do nogi broń, spocznij!
Anglicy ujrzeli ze zdumieniem, że wódz był białym. Był to Raffles, który z uśmiechem wyszedł na spotkanie konsula brytyjskiego.
— Witaj, drogi panie! — rzekł. — Proszę się nie obawiać. Przybyłem tylko w odwiedziny do moich dobrych przyjaciół, zamieszkujących hotel Royal w Beirze. Mam wrażenie, że lepiej było nie kupować broni sprzedanej przez Rumunów.
Konsul brytyjski zaśmiał się z przymusem. Nie wiedział co ma odpowiedzieć.
— W jaki sposób zdobył pan tę broń? — zapytał.
— Wyjaśni to panu moja karta wizytowa.
I ruchem gentlemana, znajdującego się w swym londyńskim Klubie, podał angielskiemu konsulowi swoją kartę wizytową, na której widniało nazwisko „John C. Raffles“.
Rozległ się znowu dźwięk trąbki. Raffles pożegnał się z konsulem i wskoczył na swego konia. Hans Damp wystarał się o konie dla swych towarzyszy, Petra Duschena i Willy Looksa.
Orkiestra zagrała marsza i kolumna czarnych ruszyła w stronę Zanzibaru.

Koniec.