Strona:PL Lord Lister -31- W podziemiach Paryża.pdf/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

aleją. Robił wrażenie człowieka, szukającego towarzyszki, któraby pomogła mu rozproszyć nudę.
Nagle eleganckie otwarte auto ukazało się u wylotu alei. Siedziała w nim piękna blondynka. Jej wytworny i prosty strój zdradzał dobry smak i wrodzoną dystynkcję. Nie wyglądała na osobę znaną w tym środowisku. Nikt nie witał jej ukłonami i nikt nie zbliżał się do jej wozu, jadącego bardzo wolno.
Była tak śliczna i pełna wdzięku, że pojawienie się jej wzbudziło pewną sensację. Na widok jej Amerykanin ożywił się. Wstał z krzesła i widząc, że młoda dama wysiadła z auta, zbliżył się do nieznajomej. Spojrzał na nią z ledwie dostrzegalnym uśmiechem. Zdjąwszy kapelusz z głowy, ukłonił się uprzejmie.
Młoda dama odpowiedziała mu milczącym skinieniem głowy. Nabrał odwagi i rzeki prawidłową francuszczyzną, przeciągając zlekka, jak to czynią Amerykanie.
— Jestem pani niewymownie wdzięczny, że raczyła pani odpowiedzieć łaskawie na mój ukłon, który przyznaję był nieco śmiały....
— Pan jest Amerykaninem? — odparła młoda dama z uśmiechem. — Nie zostawiając mu czasu na odpowiedź, ciągnęła dalej:
— Zamierzałam właśnie zjeść obiad w „Cafe de Madrid“... Jeśli by pan zechciał mi towarzyszyć...
— Jestem całkowicie do pani dyspozycji — odparł Amerykanin.
Dama z półświatka odwróciła się. Auto prowadzone przez szofera w białym płaszczu zatrzymało się na brzegu chodnika. Młoda kobieta wsiadła i uprzejmym gestem wskazała Amerykaninowi miejsce obok siebie.
— Raffles — bowiem on był tym naszym przedsiębiorczym Amerykaninem — usiadł po prawej stronie pięknej awanturnicy. Poznał ją odrazu. Była to ta sama, w której sieci uwikłał się Charley Brand jeszcze na pokładzie „Senegambii“.
Po skończonym obiedzie poruszający się sprawnie kelnerzy sprzątnęli ze stołu i podali kawę. Rozmowa która urwała się przed chwilą podjęta została na nowo. Ku swemu wielkiemu zdumieniu, Raffles nie mógł dojść z nieznajomą do ładu. Wszelkie rozmowy, poruszające ryzykowne tematy pozostawały bez odpowiedzi. Młoda kobieta całkiem wyraźnie skierowywała rozmowę na inny temat.
Dla lorda Listera było to niespodzianką.
Kobieta, która pozwoliła się zaczepić i przyjęła zaproszenie z gotowością, cechującą damy półświatka, zachowywała się obecnie, jak kobieta z najlepszego towarzystwa. Mimo to Raffles nie wątpił, że ma przed sobą awanturnicę, która usidliła Charleya. Przez chwilę opadły go wątpliwości. Gdy jednak nieznajoma wyraziła chęć pójścia wieczorem do Opery, wątpliwości jego rozwiały się. Z radością przyjął propozycję i oboje opuścili restaurację.
Gdy jednak zaproponował, że odprowadzi ją do domu, odmówiła kategorycznie. Nie zgodziła się również, aby przyszedł po nią wieczorem, żeby zabrać ją do Opery. Prosiła go jedynie, aby o godzinie ósmej wieczorem czekał na nią przed Wejściem. Wsiadła do auta, pożegnała go i w kilka chwil potem zniknęła z oczu zdumionego Rafflesa.

W jaskini lwa

Przedstawienie dobiegało końca. Pod jasnymi promieniami lamp elektrycznych tłoczył się przed wejściem do Opery tłum gapiów, oczekujących na wyjście publiczności.
Lord Lister zjawił się na schodach u boku swej ostatniej zdobyczy. Szeroki wieczorowy płaszcz, zarzucony na ramiona odsłaniał wytworny frak, uwidaczniający szczupłą sylwetkę. Jego towarzyszka w pięknym sortie z białych gronostajów wyglądała jak zjawisko.
— Kazałam czekać memu szoferowi — rzekła zwracając się do mężczyzny —zapraszam pana do siebie na kolację. Kazałam wszystko przygotować..
Z pełnym wdzięczności uśmiechem Raffles podziękował za zaproszenie. Czuł, że zbliża się decydująca chwila. Wszystko wskazywało na to, że zamierzano zgotować mu ten sam los, jaki spotkał jego przyjaciela Charleya.
Charley Brand wrócił tymczasem już zupełnie do zdrowia po czternastodniowej kuracji w szpitalu. Lord Lister nie opowiedział bynajmniej swemu sekretarzowi, że trafił na ślad rabusiów, którzy go obrabowali.
Pragnął działać sam. Z trudem opanowywał wzruszenie. Przypadek pomagał mu na każdym kroku.
Wytworna para zwróciła na siebie uwagę gapiów, którzy ustawili się w podwójnym szeregu przed wejściem do Opery. Lord Lister minął ten szpaler i zatrzymał się ze swą towarzyszką na brzegu jezdni.
— Oto moje auto — rzekła kobieta. — do domu! — zwróciła się do szofera.
Był to mały szczupły Człowieczek, którego Lister zauważył już poprzednio.
Lord Lister otworzył z galanterią drzwiczki auta i pomógł wsiąść pięknej awanturnicy. Włożył rękę do kieszeni swego płaszcza i sprawdził, że rewolwer znajduje się na swoim miejscu. Usiadł obok damy. W tej samej chwili auto pomknęło wzdłuż bulwarów.
Raffles wyjął z kieszeni złotą papierośnicę i pochylił się ku swej towarzyszce.
— Czy pozwoli pani zapalić papierosa? — zapytał.
— O.... właśnie zamierzałam poczęstować pana cukierkiem — odparła młoda kobieta, wyciągając z torebki malutką bombonierkę.
Serce Rafflesa zabiło ze wzruszenia; zbliżał się krytyczny moment.
— Zrobimy więc zamianę — rzekł. — Zjem pani cukierek, jeśli pani zechce zapalić mego papierosa...
— Jeśli to panu może sprawić przyjemność, bardzo chętnie! — odparła, pokazując w uśmiechu dwa szeregi białych, jak perły zębów.
Włożył papierosa do jej ust i podał ogień. Zaciągając się dymem wonnego papierosa, drobną i pełną pierścieni ręką wsunęła mu do ust cukierek.
Roffles wiedział, czym groziło mu zjedzenie zdradzieckiego cukierka. Zatrzymał go delikatnie między zębami i schyliwszy się do ręki swej towarzyszki wypluł go nieznacznie na podłogę. Nie przestawał jednak poruszać ustami, tak, jak gdyby żuł go w dalszym ciągu.
Poczekał jeszcze przez chwilę... Widział z przyjemnością, że kobieta ta chciwie zaciąga się