Strona:PL Lord Lister -12- Podróż poślubna.pdf/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
PODRÓŻ POŚLUBNA
Sobowtór

Na pokładzie „Rotterdamu“, dużego transatlantyckiego okrętu znajdowało się wielu pasażerów. Był wieczór. Okręt opuścił port w Hawrze i pasażerowie którzy wsiedli na pokład jeszcze w Holandji, Belgii i Niemczech, spali już oddawna.
Nazajutrz rano chłód panujący na wybrzeżu francuskim ustąpił miejsca łagodniejszemu klimatowi brzegów Hiszpanii. Ciepłe promienie słoneczne wywabiły na pokład zaspanych pasażerów.
Młody człowiek, w eleganckim granatowym marynarskim ubraniu i sportowej czapce, leżał rozciągnięty wygodnie na leżaku. Podniósł oczy z nad książki i spojrzał w kierunku pary, wychylającej się za burtę.
— Ciekaw jestem, kim jest dama, rozmawiająca w chwili obecnej z Edwardem?
Przez chwilę obserwował ich z zaciekawieniem Był niemile ździwiony, że jego przyjaciel nie woła go do siebie, choć stoi tak bliziutko jego leżaka.
— Sapristi! — rzekł do siebie — Mój przyjaciel dał tym samym dowód złego gustu. Wulgarność tej kobiety aż rzuca się w oczy, pomimo diamentów, które obnosi w sposób zbyt ostentacyjny! Nawet paryskie toalety nie mogą nadać jej pozorów kobiety światowej. Jest w tym coś niezwykłego. Że to nie żadna awanturnica, świadczą jej trochę niezręczne maniery. Wygląda na ex-szwaczkę, która otrzymała majątek i kosztowności w darze od jednego ze swych amantów. Przyznaję, że podziwiam gust Edwarda....
Znów pogrążył się w lekturze książki. Po przeczytaniu następnego rozdziału spostrzegł, że niezwykła para stoi jeszcze w tym samym miejscu. Mężczyzna otoczył ramieniem kibić swej towarzyszki, szepcząc jej do ucha czułe słówka.
— Goddam! — zaklął młody człowiek, zamykając książkę. — Nic nie rozumiem z tej historii! Edward oszalał niewątpliwie!
Kobieta musiała zauważyć, że jest przedmiotem obserwacji. Ujęła towarzysza pod ramię. Oboje oddalili się.
Młody człowiek wstał, położył książkę na leżaku i skierował się w stronę palarni. Nagle cofnął się od progu: ujrzał tuż obok siebie swego przyjaciela, którego widział przed sekundą na pokładzie z damą. Przyjaciel wygodnie zagłębiony w fotelu ćmił papieros?. i czytał „Figara“.
Przetarł ze zdumienia oczy — Przyjaciel zamiast granatowej marynarki, którą nosił na pokładzie, miał na sobie szare angielskie ubranie.
— To ty, Charley? — rzekł witając młodego człowieka — Czemu patrzysz na mnie tak dziwnie? Czy się coś stało niezwykłego?
— Istotnie — odparł zagadnięty. — Zdarzyło mi się coś zupełnie niebywałego. W tej chwili widziałem cię na pokładzie w granatowej marynarce, w towarzystwie kobiety, która mi bynajmniej nie przy padła do gustu. Szeptaliście sobie czułe słówka, aż tu w minutę po tym widzę cię w palarni, w innym ubraniu, palącego spokojnie papierosa.
— Czy nie wypiłeś zbyt wiele porto? — zaśmiał się przyjaciel. A może jesteś chory, Charley? Nie spacerowałem z całą pewnością z żadną damą, ani też nie mam wśród mych ubrań granatowej marynarki. Siedzę tu przeszło od godziny i czekam na ciebie.
— To niemożliwe — odparł Charley — Nie piłem ani porto, ani żadnego innego trunku. Nie przypuszczam, aby herbata mogła do tego stopnia zmącić moje zmysły. W ciągu prawie godziny nie spuszczałem z ciebie wzroku. Stałeś w towarzystwie jakiejś damy, nie dalej niż dwa metry ode mnie....
— Steward! — zawołał przyjaciel zamiast odpowiedzi.
— Co pan rozkaże, sir?
— Ten pan — odparł mężczyzna, siedzący w fotelu — twierdzi, że widział mnie przed chwilą na pokładzie. Proszę mu powiedzieć, jak długo jestem w palarni?
— Od godziny, sir!
— Od godziny? — zapytał Charley zdumiony — Z trudem przyjdzie mi w to uwierzyć. Jakieś duchy spłatały mi widocznie figla.
— Panowie wybaczą — odparł steward — Sły-