Strona:PL Lord Lister -05- Uwodziciel w pułapce.pdf/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
7

giełdzie. W ostatnim tygodniu zarobiłam dziesięć tysięcy funtów.
— Czy pieniądze te znajdowały się w kasie?
— Tak jest i jeszcze tam się znajdują. W kasie bowiem znajduje się tajna skrytka od której tylko ja posiadam klucz. Mój mąż oddał tę skrytkę do mojej dyspozycji, abym mogła przechowywać w niej swe kosztowności. Nie podejrzewał nawet, że znajduje się tam inny skarb. Raffles zresztą nigdy nie zdołałby otworzyć mojej skrytki. A szkoda... Bardzobym chciała zobaczyć na własne oczy Tajemniczego Nieznajomego.
— Życzeniu temu może się czasem stać zadość łatwiej niż pani sądzi. Niech się pani ma na baczności! Raffles może powrócić po pani skarb.
— Jest pan niedobry, lordzie. Widzę, że byłam nieostrożna. Jutro złożę pieniądze w banku.
— Proszę mi pozwolić, milady, przejść na sympatyczniejszy temat. Porozmawiajmy więc teraz o celu mej wizyty.
— Ofiara pańska przyda nam się bardzo. Kasa naszej instytucji jest zupełnie pusta. Wielki bal październikowy wyczerpał ją kompletnie.
— Czy dobrze zrozumiałem, milady? Powiedziała pani, że bal dobroczynny spowodował pustki w kasie? Ależ to jest niemożliwe! Celem tego rodzaju imprez jest napełnienie kasy a nie odwrotnie!
Lady wybuchnęła śmiechem.
— O aniele niewinności! Proszę poczekać chwilę a dam panu klucz do rozwiązania tej zagadki. Oto zestawienie wpływów i wydatków. Jak pan widzi ogólna suma wpływu ze sprzedaży biletów i kwesty wyniosła 2615 funtów sterlingów.
— Śliczny dochód — zauważył lord.
— To prawda, ale niech pan porówna teraz wydatki.
Lord szybko przebiegł oczyma długą kolumnę.
— Nie rozumiem — rzekł z oburzeniem — Lady X za swój kostium arabski 30 funtów szterlingów, Lady Y za dekoracje haremu tureckiego 40 funtów szterlingów. Przypuszczałem, że wszystkie te damy przyjmują udział bezpłatnie?
— Oczywista — uśmiechnęła się lady — Wymagają jednak, aby im zwrócić koszta, które w związku z balem poniosły.
— Piękna impreza dobroczynna! — wykrzyknął, nieposiadając się z oburzenia. Nagle zatrzymał wzrok na ostatniej pozycji: — Przewodnicząca... koszta przejazdu, napiwki i inne wydatki — 100 funtów...
Lady Lea zaczerwieniła się gwałtownie i zamknęła książkę. Była bowiem przewodniczącą. Lord zrozumiał wreszcie, gdzie kryło się źródło jej oszczędności.
— Rozumie pan teraz, lordzie Meneval, czemu wydatki przewyższały wpływy o przeszło 500 funtów. Musimy szukać nowych źródeł dochodu na pokrycie niedoborów. Ofiara pańska przychodzi nam w samą porę.
— Rozumiem doskonale, milady. Chciałbym jednak postawić za warunek, aby suma ta została zużyta w sposób przeze mnie wskazany.
— Żartuje pan chyba, milordzie. W tych warunkach będę musiała zrezygnować z ofiary.
— Pięknie. Wobec tego zatrzymuję pieniądze.
Spojrzała na niego uważnie. Wstała i zbliżyła się do niego.
Czmu mamy dłużej grać tę komedię? Czemu mamy taić przed sobą nasze najgorętsze życzenia? — rzekła słodkim głosem — Niech pan przyzna lepiej, że cała ta historia z ofiarą była tylko pretekstem, aby nas do siebie zbliżyć. Dlaczego pozwoliłeś mi, o mój drogi, czekać tak długo przed British Museum? Wierz mi, dużo mnie kosztowało napisanie tych kilku słów. Kocham cię, Percy, i cieszę się, żeś wreszcie dziś odpowiedział na apel mego serca.
Z początku lord Percy z osłupieniem słuchał tej niezrozumiałej dlań przemowy. W pierwszej chwili podejrzewał, że lady Rochester postradała zmysły. Wkrótce jednak począł pojmować tę skomplikowaną historię. Otrzymał kiedyś czuły liścik, podpisany lady Lea R. W liście tym jakaś egzaltowana dama wyznaczyła mu spotkanie przed British Museum. Opanowało go uczucie oburzenia: ta zamężna kobieta, która przed chwilą wyrzuciła na bruk czystą i przyzwoitą dziewczynę, miała czelność szukać w sposób natrętny miłostek. Chciał jej rzucić w twarz to co o niej myślał. Opamiętał się jednak. Zmienił nagle sposób postępowania. Wydawało się, że wdzięki kobiece zrobiły swoje. Chętnym uchem słuchał skarg na samotne życie i starego męża.
— Wiedziałam, że przyjdziesz! — szepnęła czułym tonem. — Mąż mój wyrusza jutro w podróż. Bądź gotów. Przyślę ci list i klucz od drzwi. Po północy możesz przyjść do mnie.
Na korytarzu słychać było kroki. Drzwi otwarły się i stanął w nich lord Rochester.
Gdy po upływie kwadransa Percy Meneval opuszczła willę, nie mógł wstrzymać się od śmiechu.
— Cóż mi powiedziało to babsko na pożegnanie? Do jutra wieczór. Bądź spokojna, pieszczotko, zobaczymy się jeszcze wcześniej.

Tragiczne spotkanie

Tego wieczora lady Rochester mówiła jedynie o młodym Menevalu. Mąż jej słuchał z roztargnieniem. Myśli jego błądziły daleko. Jeszcze przed końcem posiłku przeprosił ją i wstał od stołu. Wyjaśnił, że musi wziąć udział w posiedzeniu „Stowarzyszenia dla Moralnej Opieki nad Więźniami“. Prosił żonę, aby nie czekała nań z kolacją. W pół godziny później stał przed drzwiami na których widniało nazwisko: „Arabella Norfolk“.
Była to chórzystka, której względami się cieszył.
— Tu przynajmniej bezpieczny jestem przed niespodziankami, które spotkały mnie zeszłego tygodnia — pomyślał — wchodząc.
Nie zauważył jednak auta, które jechało za nim w ślad przez cały czas...


∗             ∗

Około północy lady Rochester udała się do swego pokoju.
— Jaka szkoda, że cię nie ma przy mnie, mój ukochany Percy! Gdybym wiedziała że dzisiejszy wieczór nastręczy mi tak dogodną okazję — rzekła do siebie, zanim oczy jej zamknęły się do snu.
Wkrótce ukołysał ją głęboki i pełen marzeń sen. Dość głośny szelest wyrwał ją nagle ze snu. Usiadła na łóżku i zdziwionym wzrokiem rozejrzała się dokoła. W pokoju było ciemno. Gdy jednak skierowała wzrok na oszklone drzwi balkonu; krew zastygła w jej żyłach. W świetle księżyca ujrzała ciemną syl-