Strona:PL Lope de Vega - Don Felix de Mendoza.djvu/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Ramir.

Niestety!

Don Felix (po długim namyśleniu się).

Lecz nie... inny kierunek nadam interesom moim. Tak iest... tak, dziś ieszcze muszę wyiechać do Neapolu. Uwolnię tym Elwirę od natrętnego kochania, a Króla od zapalonego rywala.

Ramir.

Ach, iedźmy tam, iedźmy, bo iakaż strona świata milsza, piękniéysza i przyiemniéysza?

Don Felix.

Idę więc do Króla i będę go prosić o pozwolenie oddalenia się; ty zaś przygotuy tym czasem wszystko do odiazdu. (odchodzi).

Ramir (wychodząc).

Przeklęta niech będzie Blanka!.. przeklęta Elwira!.. przeklęta miłość!..

SCENA  IV.
ELWIRA i BEATRIXA.
(Weszły one wtenczas, kiedy Don Felix mówił iż idzie prosić Króla o uwolnienie).
Elwira.

Beatrixo, słyszałaś co wyrzekł — On odjeżdżac zamyśla. Nie... ukrywać się daléy