Strona:PL Lope de Vega - Don Felix de Mendoza.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

śliwym, ieżeli nowa miłość, nie zaburzy pomyślności dni moich.

Ramir.

Móy Panie kochany, przestańże się frasować, odday się spokoyności, zaniechay tę kłopotliwą miłość, która iuż tylu nieszczęść stała się przyczyną. Doprawdy, doprawdy! źyczenie moie prawdziwe. Lękać się bowiem nawet trzeba gniewu Nieba, tak źle przyymuiąc łaski Jego.

Don Felix.

O nadludzka piękności!

Ramir (na stronie).

O arcy-głupi.

Don Felix.

Nie... Nie, nigdy ia szczęśliwym nie będę — miłość, okrutna miłość wszędzie mię ściga — Zdradzony od téy, którą ubóstwiałem, która mi wierność przysięgła; dla drugiéy, bezwzaiemną pałam miłością. Tak, ia to bóztwo, które uyrzałem przy Willareal, podobno iuż nigdy nie uyrzę.

Ramir.

Panie! dobry móy Panie! przestańże się iuż smucić, bo iak Pan rozczulisz mnie, to dalibóg będę płakał; a tak płakać, że łzy płynąć będą z moich oczów, iak gdy po wielkim deszczu, woda z ryny płynie.