Strona:PL Lope de Vega - Don Felix de Mendoza.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i nieczynne życie. Zbliżyłém się do niego, i przy świetle iaśnieiącéy pochodni, uyrzałem na iego skroniu błyszczący dar miłości, który wiarołomna Blanka otrzymała ode mnie. Jakichże na ten widok wzruszeń doznałem! Don Szanszo, powiedziałem mu, ten upominek, będzie sprawiedliwszym znakiem, ieżeli zdradliwa Nimfa za karę złamania przysięgi, zginie sama z rąk obrażoney miłości. Don Szansz odpowiedział: Cóż szkodzi, iż ten Amur utraca życie, ieśli się odrodzi inny Nimfy godnieyszy? Godniéyszy, zawołałem; ach! to bydź nie może, i ieżeli nie wiesz o tém Don Szanszo, dowiedź się więc, że ten Amur mnie wyobraża — żartuiesz, odpowiedział szydersko, bo ia sam tylko zasłużyłem bydź miłym nieporównanéy Blance: Tu Nayjaśniéyszy Panie! potępiam moię porywczość, lecz nie byłem w stanie wstrzymać uniesienia mego: podniosłem rękę, i Don Szansz dobył szpady, wołaiąc na dworzan, ażeby mu nieśli pomoc. Niebezpieczeństwo, powiększyło moie męstwo: nacieram na mego rywala, topię miecz w piersiach iego, i przed tłuszczą goniących dworzan, chronię się. Noc ucieczkę moią kryie. Dochodzimy z mym sługą do domu iednego z przyiaciół naszych, który ułatwia nam naszę uciczkę: przybywamy do granic państwa twego Nayjaśniéyszy Panie. Los mnie tu przestał prześladować: znalazłem szlachetną damę, raczéy bóztwo łaskawe, któréy litości...