Strona:PL London Biała cisza.pdf/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wieczór, cały pokój rozbrzmiewał szczerą, głośną wesołością. Harringtone rzępolił z całych sił, a Malmut Kead tak się rozochocił, że porwał miotłę i biegając z nią po pokoju, zaczął wywijać najdziksze skoki, ale już bez żadnego altruistycznego celu.
Nagle, w najweselszej chwili, drzwi zadrżały pod czyjemś uderzeniem, obecni zaś natychmiast spostrzegli, że podnosi się zasuwa. Ale nieraz już przeżywali takie niespodziane najścia. Magdalena w mig wpadła w otwarte drzwi sąsiedniego pokoju, miotła poleciała pod ławkę, a gdy Koll Holbryte z Ludwikiem Saffti’em wsunęli głowy do pokoju, Malmut Kead i Prins już trzymali się w obięciach i uganiali po pokoju w jakimś djabelskim tańcu.
W zasadzie indjankom obcy jest zwyczaj mdlenia przy lada sposobności, w tej chwili wszakże Magdalena była dość blizka utraty przytomności. Godzinę przeszło przesiedziała w kącie, w kucki, przysłuchując się basowym głosom mężczyzn, które rozlegały się coraz to głośniej, nakształt grzmotów. Każda intonacja w głosie męża, każde jego słowo, znajdowały oddźwięk w jej duszy, rzekłbyś, znane od dzieciństwa melodie, budzące jej serce z odrętwienia. Kolana poprostu uginały się pod nią tak, że wreszcie musiała położyć się pod drzwiami, straciwszy nieledwie przytomność. Całe szczęście, że gdy odchodził, nie mogła już dosłyszeć jego słów.
— Kiedyż myślisz wrócić do Sirkle-City? — zapytał go Malmut Kead.