Strona:PL London Biała cisza.pdf/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wązkim pasie nadbrzeżnego lodu, ten nie może nawet zrozumieć, co przeszła Magdalena podczas pierwszych stu mil drogi; ten nie zrozumie również, jakie przeszkody musiała pokonywać w ciągu dalszych dwustu mil, kiedy była zmuszona pierwsza torować sobie drogę poprzez góry kry, nagromadzonej na dopiero co zamarzniętej rzece. Ale Magdalena była indjanka, dlatego też przeszła całą tę drogę, aż pewnej pięknej nocy Malmut Kead usłyszał jakiś szmer u swych drzwi. Za chwilę już karmił zaprzęg zgłodniałych psów, układał do snu tęgiego malca, a potem dopiero zwrócił uwagę na leżącą bez duszy kobietę. I gdy ta opowiadała mu swoją historję, on tymczasem zdjął z nóg zaskorupiałe mokassyny i końcem noża poprzekłówał jej stopy, by przekonać się, jak głęboko były poodmrażane.
Malmut Kead, mimo swą nadzwyczajną odwagę, posiadał tak czułą, nieledwie kobiecą duszę, iż mógłby oswoić najdzikszego nawet wilkołapa i skłonić człowieka o najbardziej kamiennem sercu do otwarcia przed nim swej duszy. I wcale się o to nie ubiegał; serca otwierały się przed nim tak jakoś, same przez się, jak roztwiera się kwiat w promieniach słońca. Bywały wypadki, że nawet ojciec Roubau spowiadał się przed nim, zwyczajni zaś śmiertelnicy, zarówno kobiety, jak mężczyźni co chwila stukali do jego drzwi, których też nigdy nie zamykano na zasuwę. Zdaniem Magdaleny, nie mógł on ani pobłądzić, ani też popełnić żadnego złego czynu. Znała go od czasu, gdy poraz