Strona:PL London - Martin Eden 1937.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

że istnieją jakoby ludzie..., którzy codziennie myją zęby... Ludzie wyższej sfery! — Jej sfery. Ona zapewne również codziennie myje zęby. Coby też pomyślała, gdyby wiedzieć mogła, iż on, Martin, jeszcze nigdy w życiu zębów nie mył? Postanowił solennie nabyć szczoteczkę i odtąd używać jej codzień. Zacznie od jutra, bez zwłoki! Im więcej wszelkiej doskonałości, tem bliżej do Niej. Zdecydował zaprowadzić jak najwięcej reform w życiu, aż do mycia zębów i noszenia kołnierzyka, chociaż sztywny kołnierzyk wydawał mu się zawsze symbolem utraty wolności.
Podniósł rękę, pocierając czubkiem wielkiego palca zgrubiałą dłoń i przyglądając się twardej skórze, tak poczerniałej w pracy, że każda szczotka była wobec tej czarności bezsilna. Jakże inna była dłoń Ruth! Zadrżał słodko na to wspomnienie. — Jak i płatek róży — pomyślał — jak świeży śnieg! — Nie marzył nawet, że kobieca ręka — zwykła ręka kobieca — może być tak niezrównanie miękka. Schwytał sam siebie na myśli przelotnej, jakim byłaby cudem pieszczota takiej dłoni. Spłonął rumieńcem. Myśl zbyt śmiała! Zdawało się chłopakowi, że skrzywdził nienaruszoną bezcielesność dziewczyny. Pomimo to jednak, kwietna miękkość jej dłoni nie przestawała pieścić jego myśli. Przywykł do zgrubiałych rąk ciężko pracujących dziewcząt fabrycznych. Cóż, wiedział zbyt dobrze, czemu te ręce były twarde! Jej zaś dłonie miękkie były, gdyż nigdy nie używała ich do pracy. Otchłań dzieląca go od