Strona:PL Limanowski Bolesław - Historia ruchu społecznego w XIX stuleciu.pdf/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

osób. Nadto robotnicy wprowadzili do rządu robotnika Albert’a, którego Blanc przedtem nie znał, ale który stał się wkrótce jego przyjacielem i gorliwym wyznawcą jego przekonań i pomysłów.
Chociaż Ludwik Blanc, kiedy wszedł do rządu tymczasowego, miał już 35-ty rok życia, wyglądał on nader młodo. Pani d’Agout, opisując bankiet reformistowski w Dijonie, kreśli taki jego portret. Obok Ledru-Rollin’a — powiada — «ujrzano człowieka małego wzrostu, wyglądającego jak dziecko, wciąż śmiejącego się i pokazującego ładne białe zęby, nieustannie mówiącego i gestykulującego, ciągle wodzącego po audytorjum czarnemi dużemi oczyma, skrzącemi śmiałością i rozumem».[1] Dla uzupełnienia tego portretu, przytoczę krótką charakterystykę Blanc’a, którą podaje inny bystry obserwator charakterów ludzkich. «W małem ciałku Ludwika Blanc’a — powiada Hercen — żyje duch mocny i bardzo żywy z silnym charakterem, z dokładnie wyrzeźbioną mu właściwością, a przytem zupełnie francuski. Bystre oczy i szybkie ruchy nadają mu równocześnie jakiś wygląd ruchliwy i wygładzony, nie pozbawiony pewnego wdzięku. Podobny jest do człowieka skupionego, doprowadzonego do najmniejszych rozmiarów, kiedy tymczasem olbrzymiość jego przeciwnika, Ledru-Rollin’a, podobna jest do nabrzmiałego dziecka, do karzełka w ogromnych rozmiarach, albo pod szkłem powiększającem. Obaj oni mogliby znakomicie figurować w podróży Gulliwera. Ludwik Blanc — i to stanowi wielką siłę i nader rzadką zdolność — doskonale włada sobą. Jest w nim wiele powściągliwości: w największym zapale rozmowy, nie tylko publicznie, ale pomiędzy przyjaciółmi nawet, nie zapomina nigdy najbardziej skomplikowanych stosunków, nigdy w sporze nie unosi się, nie przestaje wesoło uśmiechać i nigdy nie zgadza się z przeciwnikiem. Ma znakomity dar opowiadania, i mimo to, że jak Francuz — mówi wiele, jak Korsykańczyk — nigdy nie powie zbytecznego wyrazu».[2]

Większość rządu tymczasowego, złożona z byłych deputowanych, spoglądała od samego początku na Ludwika Blancva jak na intruza. Zmuszona uznać zasadę prawa do pracy, nie chciała przyjąć, tego, co jednak było koniecznym wynikiem tej zasady, to jest ministerjum i organizacji pracy. Kiedy robotnicy 28 lutego domagali się od rządu, by utworzył rzeczone ministerjum, Blanc silnie poparł ich żądania, lecz znaczna większość członków rządu stanowczo temu się sprzeciwiła. Wówczas podał się on do dymisji. Członkowie rządu, obawiając się wzburzenia z tego powodu umysłów, zaproponowali mu utworzenie ko-

  1. Daniel Stern. Histoire de la Révolution de 1848. Paris, str. 19.
  2. Sbornik posmiertnych statiej Aleksandra Iwanowicza Hercena. Izdanie wtoroje. Genève-Bàle-Lyon 1874.