Przejdź do zawartości

Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

śliwą, mogąc ujrzeć, w chwili smutku i samotności, swego małego towarzysza...”
W zachowaniu Krystyny baczne oko Raula, odnalazło ton jakiś obcy i nienaturalny. Czuł jednak, że była dla niego życzliwą i dobrą, lecz w tej życzliwości było wiele smutku, który drażnił go i niepokoił.
„Krystyno! odpowiedz mi szczerze, — rzekł stłumionym ze wzruszenia głosem, — dlaczego wtedy, w garderobie twojej, na moje przypomnienie o szarfie, wyłowionej z morza, zaśmiałaś się tak dziwnie, tak, jakgdyby nie chcąc mnie zrozumieć? Dlaczego nie odpowiadasz mi teraz? dlaczego milczysz, tak jak wtedy milczałaś, Krystyno!?”
Głos Raula stał się przy ostatnich słowach dziwnie ostry i surowy.
„Nie chcesz odpowiedzieć, to ja za ciebie odpowiem, — mówił dalej — bo u ciebie w pokoju był mężczyzna, przed którym chciałaś ukryć, że poza nim zajmować się możesz kim innym jeszcze!”
„Co? co to znaczy Raulu? Nie rozumiem ciebie!...
„To znaczy, że pragnąc pozostać z tym człowiekiem sam na sam, mnie wyprosiłaś za drzwi!“
„Ależ ja naprawdę nie wiem o kim ty mówisz?“
„O tym, do którego powiedziałaś: „śpiewam tylko dla ciebie! w śpiewie oddałam ci duszę i czuję, że zamieram“.
„Więc podsłuchiwałeś pode drzwiami?“ — zawo-