Przejdź do zawartości

Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/192

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

lami wystąpił mu na czoło. Nagle z ręką podniesioną skoczył do p. Giry.
Lecz Moncharmin łagodnie uprzedził jego ruch i stanął przed wystraszoną bileterką.
„Jakże pani może tak posądzać mojego wspólnika?... — zapytał przyciszonym głosem. — Mówisz, że te pieniądze kładł do swojej kieszeni...
„Nie mogłam mówić tego, — odrzekła stara, — ponieważ to ja osobiście je kładłam tam! Stało się, wygadałam się, — szepnęła cicho. — Niechże mi Upiór wybaczy!...“
„Dziwi mnie, że się tak przejmujesz, — rzekł Moncharmin, wstrzymując wyrywającego mu się Richarda. — Nie widzisz, że dochodzimy do wykrycia tajemnicy! A ty się złościsz!“
„Panowie utrzymujecie, że w kopercie, którą włożyłam do kieszeni p. Richarda, znajdowało się 20 tysięcy franków, — odezwała się bolejącym głosem p. Giry. — Otóż ja wam mówię, że nic o tem nie wiedziałam! A pan Richard także nic nie wiedział.“
„A! a! — mruknął Richard, tonem brawury, która wydała się Moncharminowi niestosowna. Powiadasz pani, że nie wiedziałem! Ktoś wkłada mi 20.000 fr. do kieszeni, a ja o tem nie wiem. To mi się podoba!!...“
„A jednak to prawda, — potwierdziła stara, — tylko wkońcu musiałeś pan to spostrzedz!“
„Jaką kopertę kładła pani do kieszeni p. Richard? — zapytał Moncharmim. — To nie była ta, którą