Przejdź do zawartości

Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/150

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„A więc pocóż tyle słów! Kochasz go. Twój lęk i niepokój, to miłość, i to taka miłość, co dreszczem zgrozy i rozkoszy zarazem przejmuje. Pomyśl tylko, człowiek zamieszkujący pałac podziemny.
„Czychcesz żebym tam powróciła na zawsze!“ — zawołała gwałtownie młoda dziewczyna.
„A więc co za rodzaj uczucia masz dla niego?“ — zapytał Raul po chwili milczenia.
„Odrazę, — odpowiedziała Krystyna, wstrząsając się nerwowo. — I to co właśnie jest dziwne, że przy okropnej odrazie i wstręcie, nie mam dla niego nienawiści, Raulu! Jakże go mam nienawidzieć. Klęczy u moich nóg, błaga, przeklina swój los i tak bardzo cierpi! Oszukał mnie, uprowadził, zamknął w podziemiach, przez miłość! Ale szanuje mnie i jak pies pokorny czołga się u moich stóp! A gdy odejść chcę od niego, uciekać, nie broni mi, tylko śpiewa! I znowu ten głos cudowny anielski owłada mną całą, mąci mi zmysły, odbiera przytomność. Pierwszego wieczoru już więcej nic do mnie nie mówił. Pochwycił harfę i śpiewał i czy dziwić się mi możesz, Raulu, że pomału zatraciłam pamięć tej strasznej przygody, a tylko ten głos czułam przy sobie.
Zasłuchana, nieprzytomna, cierpiałam, płakałam z nim razem... Śpiewał wtedy nieznane mi cudne melodje. Głos stawał się coraz łagodniejszy, cichszy i spokojny. Usnęłam.
Gdy się przebudziłam, leżałam sama na kanapce w małym, banalnym pokoiku, ze ścianami po-