Przejdź do zawartości

Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dziła mała Meg Giry, powstrzymując Sorelli za gazową spódniczkę... — Lecz niech pani nie otwiera! Na Boga, niech pani nie otwiera!...“
Ale Sorelli, uzbrojona w sztylet, z którym nie rozstawała się nigdy, przekręciła klucz i otworzyła drzwi, podczas gdy małe tancerki cofnęły się w najdalszy kąt garderoby.
Sorelli wyjrzała na korytarz. Nikogo nie było. Mała latarka rzucała czerwonawe niepewne światło, nie rozpraszając jednak panujących w korytarzu ciemności. Tancerka szybko zatrzasnęła drzwi i westchnęła z ulgą:
„Nie — rzekła, — niema nikogo!“
„A jednak myśmy go widziały! — zapewniła ponownie mała Jammes, powracając drobnemi kroczkami na swoje miejsce obok Sorelli. — On się tam gdzieś włóczy. Ja już nie pójdę się przebierać. Zejdźmy teraz zaraz wszystkie razem na dół, aby pożegnać dyrektorów i potem razem wrócimy.
Lecz Sorelli odpowiedziała:
„Moje małe, trzeba się wreszcie opamiętać! Upiór? Może go jeszcze nikt dotąd nie widział!...“
„Ależ tak, tak! widziałyśmy go!... widziałyśmy go przed chwilą. Miał trupią głowę i ubrany był w czarny frak, tak, jak tego wieczoru, gdy widział go Józef Buguet!“
„Gabrjel również go widział! — rzekła mała Jammes... — Niedalej, jak wczoraj po południu... w biały dzień...“
„Gabrjel — nauczyciel śpiewu?“