Przejdź do zawartości

Strona:PL Leroux - Upiór opery.djvu/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Raul przeląkł się, że młoda dziewczyna wyrzeknie słowa, które rozdzielą ich na zawsze.
„Wybacz mi Krystyno, że w ten sposób do ciebie się zwróciłem — wyrzekł wzruszony — ale wiesz, jakie uczciwe i szczere uczucia żywię dla ciebie i to może poczęści upoważnić mnie do zajmowania się tobą. Ale to co widziałem...“
„I cóż takiego pan widział?“ — zapytała Krystyna.
„Widziałem twoją niezwykłą ekstazę na dźwięk głosu, wychodzącego z poza ściany, czy też z pokoju obok, albo z korytarza. I to twoje zapomnienie się przeraża mnie najwięcej. Zdajesz sobie jednak sprawę, że jesteś oszukiwana, bo zaprzeczyłaś istnieniu Anioła muzyki“.
„A więc dlaczego poszłaś za tym człowiekiem Krystyno? Dlaczego twarz twoja wyrażała nieziemską radość i upojenie, gdy słuchałaś tego szatańskiego śpiewu? Krystyno, na pamięć ojca twojego zaklinam cię, powiedz mi, kim jest ten tajemniczy śpiewak? Jak się nazywa ten człowiek, który miał śmiałość włożyć ci na palec złotą obrączkę!?“
„Panie de Chagny, — odpowiedziała zimno młoda dziewczyna, — tego nie dowiesz się nigdy!“
„A jeżeli ona kocha go?... — dodała wyniośle pani Valerius, która nagle stanęła po stronie Krystyny, widząc z jaką niechęcią ta odwróciła się od Raula. — Zdaje mi się, że to pana nie powinno obchodzić!...“
„Niestety, — szepnął pokornie Raul, ze łzami w oczach. — Myślę, że rzeczy wiście Krystyna kocha