Strona:PL Leo Belmont-Rymy i rytmy t.1.pdf/279

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nieraz, jak w labiryncie, błądzisz czytelniku,
Tracisz nadzieję wyjścia, — gdy dróg jest bez liku.
Wtem krytyka ujrzały zniechęcane oczy:
Jako kłębek Aryjadny przed tobą się toczy,
Prowadzi cię najkrótszą, najjaśniejszą drogą
Omijasz z nim przepaści, stąpasz pewną nogą.

Spójrz! on sam i w Tezeusza przemienił się żywo,
Spotkawszy Minotaura, — tendencyją fałszywą:
Ślepiąc blaskiem talentu, ciebie by pożarła;
On jej nóż swój krytyczny już ciśnie do gardła.

Nieraz autor z krytykiem ostrą wszczyna kłótnię:
„On skalpelem swym, — twierdzi, — dziełu głowę utnie!,“
A ja mniemam, że strachu w tem zdaniu zawiele:
Anatomem on bywa, lecz na martwem ciele,
Przy żywem zaś chirurga zna zadanie święte:
Odcina jeno członki gangreną zajęte!

Kiedy krytyki słońce zabłyśnie u góry,
Dlaczegóż je niektórzy chcą obwijać w chmury!