Ta strona została uwierzytelniona.
LXXXIX.
Burz się, rwij ku wyzwoleniu.
Ja tam, obcy idej wrzeniu,
Zawsze twardo siedzę w trzpieniu.
Z dóbr esencyą mam komunię.
Niech glob pęknie, niech świat runie
Zawsze będę przy fortunie.
W moim domku, z Bożej łaski,
W gabinecie tkwi brzuch kaski,
W niej — asyngat bohomazki.
W tę to właśnie kaskę‑studnię
Dóbr kaskada płynie cudnie,
Nie zamarza w Stycznie, Grudnie.
Przeto w kasce, jak naręczy:
I tęczowe, i bez tęczy,
Co szeleści i co dźwięczy.
Płynie fala bezustanku,
Wciąż przelewam ją do banku,
Tak to, panie mój, kochanku!