Strona:PL Lemański - Bajki.pdf/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
Miłość, której zarzewie snać i w dzień nie blednie,
Bo oto jak wynurzał Pies przed Owcą we dnie
Ono uczucie.

— „Giez kąsa mnie w goleń, muchy w nos łaskocą!..
Niech tam! Tnij, owadzie plemię!
O, gorzej nad ślepnia ukłucie
I gorzej nad bąka ucięcie
Coś tu kąsa i tnie mnie —
Miłuję cię“...

Nie zawsze i nie wszędzie
Wydajnem czyni źniwo miłosne orędzie,
Zwłaszcza, jeśli kochanek, lubo czując pięknie,
Szczeka od rzeczy.

Jakoż Owca odbeknie:
— „Ja tego nie rozumiem, to mą skromność kaleczy.
Proszę Psa odejść sobie.“ —
—„Ach, ach, ach,“ — Pies jęknie —
„Siedzisz mi w sercu, jak rzypień w ogonie,
Lecz pójdę, pójdę...
Psu na budę...
Się nie zda to“ — rzekł i poszedł, a broda mu drgała.