Strona:PL Lemański - Bajki.pdf/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
Słuchał Gęsi, patrząc na jej tułów
Okrągły; nozdrza rozdął, bo czuł ów
Zapach, jakim gęś tchnie podniecona.
Rzekł w końcu, jak Ofelii ów Hamlet w Szekspirze:

— „Pozwól mi na swem łonie spocząć, luba siostro.

Jakoż położył swą mordkę ostrą
Na gęsi pierze.
Ta, wzruszona,
Przyskrzydla go do łona,
I aby swoją ufność mu okazać snadnie,
Z pieszczotą mu swą szyjkę między zęby kładnie.
Lis drgnął, spłonąwszy, jak mina prochowa,
Ściął zęby, i gęsia głowa
Odpadła od gardzieli...

Struga krwi, jak alkiermas, wykwitła na błoni,
I drżała Gęś bezgłowa w przedśmiertnej agonii.
Pasące się w oddali, przyjaciółki ściętej
Rozpierzchły się, wydając gęgliwe lamenty.
Krople krwi, jak korale, kapią z brody Lisa,
Co widząc, źdźbło kostrzewy trwożnie się kołysa,
I niezabudki kwiat niewinnookiej
Zgroza trzęsie,