Strona:PL Leblanc - Zwierzenia Arsena Lupina.djvu/128

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ganimard zrozumiał, że nieprzyjaciel chce mu się wymknąć. Zapominając o wszelkiej ostrożności, chciał Lupinowi zatarasować sobą drogę. Ale uderzony gwałtownie pięścią w brzuch, zatoczył się aż pod przeciwległą ścianę.

∗             ∗

Kilku zwinnemi ruchami Lupin przekręcił tajemną sprężynkę, otworzył drzwi i ulotnił się, śmiejąc się głośno.
Kiedy Ganimard, w jakie dwadzieścia minut później, zjawił się nareszcie w kawiarni, jeden z jego ludzi odezwał się:
— Był tu jakiś robotnik malarski, — wyszedł z tego domu, kiedy właśnie jego koledzy wracali ze śniadania. Dał mi ten oto list i powiada: „Proszę to oddać waszemu szefowi“. „Jakiemu szefowi?“ pytam go, ale robotnik już się ulotnił. Myślę, że ten list jest do pana inspektora.
— Dawaj go!
Ganimard otworzył kopertę. List pisany był ołówkiem, na kolanie, — a był następującej treści:

Piszę poło, by cię odzwyczaić, kochasiu, od zbytniej łatwowierności. Jeśli ci kto mówi, że patrony twego rewolweru są zamoczone, choćby ten ktoś był nawet samym Arsenem Lupinem i zasługiwał bezwzględnie na wiarę, — nie daj się brać na kawał. Strzelaj śmiało, — a jeżeli ów ktoś zrobi koziołka na tamten świat, będziesz miał wtedy niezbity dowód, że: 1) patrony nie były zamoczone, 2) że stara Katarzyna jest najuczciwszą kobietą pod słońcem.
W nadzieji, że będę miał zaszczyt ją kiedyś poznać, zasyłam ci, kochany mój przyjacielu, serdeczne pozdrowienia
oddany Arsen Lupin“.