Strona:PL Le Rouge - Niewidzialni.pdf/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mną: oto trzymano mię tu dla uczynienia Marsjan bezbronnymi, oddanymi na ich łaskę i niełaskę!
Wreszcie nadeszła chwila przełomowa: na myśl o nieszczęściach, na jakie wystawieni są moi przyjaciele, uczułem gniew szalony, który wyrwał mię z przygnębienia i martwoty, w jakich byłem dotąd pogrążonym.
— Jak to? — rzekłem — dokonawszy takich rzeczy, jakich dokonałem, mam zostać potulną ofiarą tych wstrętnych, okrutnych straszydeł? Nie! póki żyję do tego nie dopuszczę — przysięgam! Może mi się nie uda wyrwać stąd — ale spróbować muszę!
I zacząłem natychmiast zgromadzać materjały na spadochron. Miałem wielką trudność z wyszukaniem giętkich prętów dla zbudowania szkieletu, który następnie miałem pokryć swojem ubraniem: lecz przypomniałem sobie, iż w jaskini widziałem dużo starych, opuszczonych gniazd Erloorów. Były one zbudowane z mocnych, giętkich Ijan i nadawały się wybornie do mojej roboty.
Przez kilka dni poprzednich, przecinałem, siedząc sam u okna, włókna moich więzów, za pomocą ostrych muszli, tak, że choć trzymały się jeszcze, mogły być w każdej chwili zerwane. Za nadejściem nocy, gdy obrzydłe stworzenia wyleciały ze swej pieczary na łowy — wziąłem się do roboty. Jak mi się zdawało, powinienem był ukończyć swoją pracę przed ich powrotem.
Mój stróż również odleciał z nimi, będąc zapewne przekonanym, iż dostatecznie się już przyzwyczaiłem do mego więzienia.
Była to okoliczność szczęśliwa, z której należało korzystać.