Strona:PL Le Rouge - Niewidzialni.pdf/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i potrząsnął nią, dając mi do poznania, iż nie może o tem mówić.
— Czy chcesz mię zabić? — pytałem z całym spokojem.
Poruszył głową przecząco. Przykro mu było widocznie, że idę tak odważnie, lecz widziałem, że już ani słowa nie wyciągnę z niego.
Gdzież i jaki może być cel naszej drogi? Gniew mię ogarnął — krzyknąłem więc:
— Chcę stąd wyjść! Każę ci, abyś mię natychmiast wyprowadził!
I rozpaczliwym wysiłkiem rozluźniłem naderwane wczoraj więzy. Rzucił się wtedy na mnie, a ja wolną prawą pięścią uderzyłem go z całej siły w piersi.
Zachwiał się i upadł, plącząc nogi w swych skrzydłach.
Przez chwilę miałem się za zwycięzcę — lecz padając, pochwycił jedną z kul kamiennych, zakończających lasso, krępujące mi nogi: sznur się zacisnął mocniej, aż uczułem ból.
Zarzechotał wtedy strasznym śmiechem, który wykrzywił jego twarz ohydną.
— Dobrze! — rzekłem — nie chcesz powiedzieć dokąd idziemy — nie pójdę dalej!
I zatrzymałem się natychmiast. Chciał mię pociągnąć z sobą, lecz pomimo wszelkich wysiłków, nie mógł tego dokazać. Wtedy wskazał na koniec galerji, gdzie widać było nieco światła i wymówił słowo «jeść» jedno z pierwszych, jakich go nauczyłem.
Zrozumiałem więc, że chce mi dać coś do zjedzenia; byłem zbyt głodnym, ażeby mu się dłużej opierać i poszedłem za nim.