Strona:PL Le Rouge - Niewidzialni.pdf/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w duchu, że postara się jaknajprędzej poznać z lordem-kuchmistrzem.
Teraz dopiero spostrzegł, iż kapitan nie dotknął żadnej z potraw, któremi się oni obaj raczyli, lecz odżywiał się w najdziwaczniejszy sposób.
Miał przed sobą rodzaj apteczki, zawierającej mnóstwo małych flakoników, oraz talerz różowej galarety i karafkę, napełnioną fjoletowym płynem.
Kapitan brał na łyżkę nieco galarety, dodawał kroplę płynu z flakonika i zajadał to z apetytem. Od czasu do czasu nalewał do szklanki płyn fjoletowy i po dodaniu doń również kilku kropli z tajemniczych flaszeczek, wychylał z przyjemnością ten napój.
Darvel przyglądał się temu w milczeniu, wreszcie kapitan, widząc jego zdumienie, rzekł:
— Widzę, że mój sposób obiadowania zadziwia pana; niema w tem jednak nic nadzwyczajnego. Postępuję tylko logiczniej niż inni, jedząc tak, jak za lat sto lub dwieście, jeść będą wszyscy. Ta różowa galareta, przygotowana chemicznie, zawiera w sobie wszystkie pierwiastki, potrzebne do należytego odżywiania organizmu, bez żadnej domieszki innych, bezpożytecznych lub nawet szkodliwych, znajdujących się w pokarmach zwierzęcych i roślinnych.
— Skromna uczta! — zauważył żartobliwie Jerzy. — Wyznaję, że co do mnie, to wolę arcydzieła lorda Frymcock.
— Zdaje mi się, że jesteś pan w błędzie: dzięki tym ekstraktom, zawartym we flakonikach, moja vitalosa (tak się nazywa pokarm przezemnie używany) przybiera smak, jaki chcę jej nadać:
Jerzy ze zdumieniem wyczytał na flaszeczkach napi-