Strona:PL Le Rouge - Niewidzialni.pdf/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Oby tylko nam nie podał słowiczych języczków, posypanych proszkiem z pereł i brylantów, jak to u Lukullusa bywało! — rzekł, śmiejąc się, Jerzy,
— On i do tego byłby zdolnym! Czy pan uwierzysz, że urządził kiedyś polowanie na rekina dlatego tylko, że potrzebował jego płetw, które są jedną z koniecznych przypraw do zupy z gniazd jaskółczych...
— Ależ to niepośledni oryginał! Po tem, co słyszę o nim od pana, chciałbym go poznać.
— To będzie łatwo; tylko muszę pana uprzedzić, iż jest on, jak większość artystów, nader próżnym i zręczną pochwałą można go sobie zjednać odrazu.
Historja jego jest dość niezwykłą i sądzę, iż mogę ją opowiedzieć bez niedyskrecji.
Pochodzi on z hrabstwa Sussex i jest jedynym synem lorda angielskiego. Studjował chemję w uniwersytecie oksfordzkim, a mając lat dwadzieścia, pisywał do pism specjalne artykuły z tego zakresu. Upatrywano w nim przyszłą znakomitość — gdy rzeczy wzięły nieprzewidziany obrót.
Stary lord umarł nagle, a syn ujrzał się posiadaczem olbrzymiego majątku. Pierwszym użytkiem z tego bogactwa było wydanie dla trzydziestu swoich przyjaciół kolosalnego bankietu, o którym dzienniki angielskie rozpisywały się, jako o bezprzykładnem szaleństwie w dziejach gastronomji.
— Gdzież się to odbywało, na lądzie czy na morzu?
— W olbrzymiej halli, zamienionej na ogród, pełen najrzadszych kwiatów i roślin. Stoły były zastawione między krzakami róż, magnolji, mirtów i jaśminów, a setki podzwotnikowych ptaków i motyli ożywiały te zaczarowane gaje. Młody lord pragnął, aby ta sardana-