Strona:PL Le Rouge - Niewidzialni.pdf/223

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— To jest cząstka wstążki, jaką zwykle Alberta związuje włosy — szepnął zmienionym głosem. — Zaruk powiedział prawdę: ona jest tutaj!
Jerzy patrzył zdumiony: dotąd niezupełnie wierzył słowom Zaruka, lecz teraz miał przed oczami niezbity dowód jego intuicji. Robert trzymał w ręce zaciśniętej ten dowód cenny, będący niezbitą wskazówką.
Murzyn po chwili zapalił wydobytą z pod burnusa latarkę i posuwali się dalej. Robert wysunął się naprzód, aby być pierwszym, którego Niewidzialni spostrzegą: Zaruk drżał konwulsyjnie, a twarz jego przybrała kolor ziemisty, będący u czarnych oznaką najwyższego przerażenia.
Nagle się zatrzymał: zęby jego szczękały głośno, a latarka w jego ręce trzęsła się jak liść na wietrze. Ralf odebrał mu ją, mówiąc:
— Dajże ją, kiedy masz taką drżącz...
Nie dokończył. Wielki, niewyraźny cień przesunął się między nim a ścianą, a Jerzy uczuł na swem czole dotknięcie miękkiego, błoniastego skrzydła. Włosy jego zjeżyły się na głowie, dreszcz zgrozy przebiegł ciało.
— Niewidzialny! — przemknęło mu przez głowę.
W tejże chwili wycelował rewolwer w stronę widziadła i wypalił. Śmiech ostry, przytłumiony dał się słyszeć i kula upadla u nóg Jerzego. Myśląc, iż się odbiła od skały, podniósł ją i obejrzał: była nienaruszoną zupełnie.
Wszyscy milczeli zdumieni, Zaruk był podobniejszy do umarłego, niż do żywego.
— Strzelałeś do Niewidzialnego? — spytał wreszcie Ralf.