Strona:PL Le Rouge - Niewidzialni.pdf/213

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Patrzcie, oto są! Istnieją rzeczywiście!
Opanowany temi myślami, położył się, starając się odgadnąć, z jakich pierwiastków mógł się składać kamień, z którego wyrobiono ów hełm opalowy? Była to na teraz broń dla niego niezbędna w oczekującej go walce.
— Nazywałem go opalowym — mruknął do siebie — lecz musiałby on chyba być specjalnie spreparowanym, bo przecież opalenia są przezroczyste... Trzeba będzie przestudjować wszystkie ciała czułe na działanie promieni ciemnych...
Tu sen go ogarnął, mocny, zbawienny dla rekonwalescentów, lecz po niejakim czasie zaczęły go zaludniać różne mary.
Robert śnił, iż pokój jego jest pełen cichego szelestu skrzydeł, a w mroku nocnym rozróżnia niewyraźne kontury kształtów dziwacznych.
Byli to Niewidzialni, widział, jak rój ich krążył nad nim, jak nocne motyle — inne stały na wyprostowanych mackach, jak na nogach, dokoła jego łóżka, na wzór oswojonych ptaków. Chociaż na jawie nie posiadały zdolności mowy, tu jednak mówiły: opisywały mu straszliwą zemstę Wielkiego Mózgu, wieże zniszczone przez pioruny, trzęsienia ziemi, krwawe ofiary. Zbuntowały się raz jeszcze i bunt ten został zmiażdżonym. Wtedy chciały go wydobyć z kamiennej powłoki, w której uwięziony spoczywał w krypcie podziemnej, gdyż żałowały swej czarnej względem niego niewdzięczności. Lecz gdy go chciały wydobyć z grobowca, grom zahuczał, fale spiętrzyły się aż do chmur, a rozkaz straszliwy, bezsłowny, nakazał im rzucić